top of page

Wałentyn Sylwestrow (*1937)

Zdjęcie autora: Grzegorz JurczykGrzegorz Jurczyk

Artykuł opublikowano po raz pierwszy w czternastym numerze Pisma „Klucz” (14/2015).

 

Wałentyn Sylwestrow, fot. Anton Singurov
Wałentyn Sylwestrow, fot. Anton Singurov

„Jestem zawodowo niezdatnym”, mówi o sobie. „Liczy się przede wszystkim szczęśliwość” – to jego ulubione motto, które często zamieszcza w swoich wypowiedziach. Rzadko chyba możemy spotkać kompozytora, który nie poszukuje zamówień i ich nie przyjmuje, mimo że te napływają z całego świata. Twórca ów, jak sam mówi, robi po prostu to, co lubi i w tym chyba tkwi siła jego muzyki. Wałentyn Sylwestrow z impetem „wtargnął” w moje życie.


Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkowo. Pewnego razu usłyszałem nieznany mi utwór. Nie miałem pojęcia czyja to kompozycja, a już tym większą zagadką pozostawał tytuł. Mogłem jednak określić jakoś styl muzyczny, harmonikę. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie prostota tej kompozycji, a przede wszystkim niesamowita, wręcz „wylewająca się” z niej głębia.



Bywa czasami, że zostajemy czymś dosłownie porażeni i zostaje to w nas na dłużej. Tak było i w moim przypadku, gdy usłyszałem po raz pierwszy muzykę Wałentyna Sylwestrowa. Owym zagadkowym utworem okazało się Requiem for Larissa, skomponowane dla zmarłej żony kompozytora Larissy Bondarenko, która odeszła w 1996 roku. To monumentalne dzieło na chór i orkiestrę Sylwestrow komponował między 1997 a 1999 rokiem. Postanowił zawrzeć w nim te tematy i motywy muzyczne ze swoich wcześniejszych prac, które miały szczególne znaczenie dla ich wspólnego życia. To dla niego bardzo osobisty utwór, przejmujący i szczery, oddający jego styl jak chyba żaden inny późniejszy utwór. No właśnie, a co z początkami? Jaką drogę twórczą przebył Sylwestrow?

 

Jest rok 1937, Kijów. Sylwestrow przychodzi na świat w rodzinie inżyniera i nauczycielki języka niemieckiego. Rodzice bardzo pragnęli zapewnić synowi solidne wykształcenie, więc ten za ich namową zdaje egzamin do Kijowskiego Instytutu Inżynierii Lądowej. Wałentyn w głębi duszy chce jednak zostać kompozytorem i już w wieku piętnastu lat czyni pierwsze twórcze próby. Po trzech latach nauki, w 1958 roku opuszcza Instytut i wstępuje do konserwatorium w rodzinnym mieście. Tam pod swoje skrzydła bierze go Borys Latoszyński, wybitny klasyk muzyki ukraińskiej. Sylwestrow kończy uczelnię w 1963 roku i przez krótki czas naucza w kijowskich szkołach muzycznych. Podczas studiów próbuje wielu stylów muzycznych, lecz w latach sześćdziesiątych, po przyłączeniu się do grupy o nazwie „Awangarda kijowska", kompozytor zaczyna być postrzegany jednoznacznie, właśnie jako „awangardzista". Z tamtego okresu pochodzi m.in. dodekafoniczne Quartetto Piccolo na kwartet smyczkowy (1961) czy Monodia na fortepian i orkiestrę (1965). Jak to zwykle bywało, taki styl pisania muzyki nie podobał się władzy radzieckiej, dlatego Sylwestrow objęty był regularną cenzurą. Jego utwory wykonywano niezwykle rzadko i poddawano częstej krytyce. Nieprzychylnie traktowano nawet pozytywne komentarze na temat jego twórczości. Jednym z takich głosów był – opublikowany w prasie przez Galinę Mokriejewną, absolwentkę Kijowskiego Konserwatorium – artykuł pt. List z Kijowa, który pojawił się również w polskim „Ruchu Muzycznym” (nr 9, maj 1962). Ta odważna deklaracja kosztowała młodą aktorkę całą karierę i wywołała lawinę protestów.


Trudną sytuację Sylwestrowa potęgował fakt, że jego utwory z powodzeniem prezentowano wówczas poza ZSRR, do tego były to głównie prawykonania (Niemcy, USA, Włochy, Czechosłowacja, Jugosławia). Sukcesy zagraniczne szkodziły kompozytorowi w rodzinnej Ukrainie. Na początku lat 70. Sylwestrow wraz z grupą kolegów wystąpił w proteście przeciwko polityce Ukraińskiego Związku Kompozytorów, w efekcie został wykluczony z tej organizacji za naruszanie porządku publicznego, otrzymał zakaz wyjazdu z kraju oraz pozbawiony został wszelkich środków do życia. Nawet w tej sytuacji „bez wyjścia” twórca widział jednak światełko w tunelu. Był bowiem przekonany, że jego muzyka ma duchową głębię, jest silna swą indywidualnością i niepowtarzalnością.

 

Muzyka wokalna


Po „przygodzie” z szeroko rozumianą muzyką awangardową, na przełomie lat 60. i 70. Sylwestrow zwraca się w kierunku najważniejszych gatunków w jego twórczości, jakimi są pieśń i muzyka chóralna. Między rokiem 1974 a 1977 powstaje jedna z najważniejszych jego kompozycji - cykl wokalny Ciche pieśni. Tu krystalizuje się styl dojrzały, który przeniknie również na pole muzyki instrumentalnej, a nazwany zostanie później „stylem metamorficznym” lub „metamuzyką”. Meta to według słów kompozytora „wyjście poza granice muzyki... bez opuszczania jej...”.


W jaki sposób objawia się ta dewiza w utworach Sylwestrowa? Słyszymy piękne cieniowania dynamiczne, pozostające jednak w wyciszonym wolumenie, stałe rubato, pauzowanie, co daje wrażenie ciągłego oddychania. Sylwestrow komponuje najczęściej pieśni o charakterze religijnym i nieraz, obok Arvo Pärta czy zmarłego niedawno Johna Tavenera, zaliczany jest do twórców tzw. „minimalizmu mistycznego”. Jego utwory chóralne oraz pieśni wyróżniają się prostą, lecz zaskakująco wyrafinowaną harmoniką o często modalnym zabarwieniu, oszczędnością środków i kontemplacyjnym charakterem, a uważny słuchacz z pewnością rozpozna w ich korzeniu prawosławny śpiew liturgiczny.


W 2010 roku ukazała się płyta z pieśniami i utworami chóralnymi Sylwestrowa, zatytułowana Sacred works, zawierająca większość skomponowanych przez niego w ostatnim dziesięcioleciu dzieł religijnych, a wykonanych przez Kijowski Chór Kameralny pod dyrekcją Mykoły Hobdycha. Znajdziemy na niej takie kompozycje jak cykl Pieśni Liturgiczne, Dwie pieśni duchowe, Dwa psalmy Dawida, Dyptych czy Alleluja, oddające chyba najlepiej mistyczny charakter muzyki Sylwestrowa. To z pewnością obowiązkowa pozycja dla tych, którzy pragną wyciszenia i spokoju lub otworzenia się na Inny Świat...



Muzyka instrumentalna


Mimo przywiązywania tak wielkiej wagi do muzyki wokalnej, Sylwestrow nie zaniedbuje twórczości instrumentalnej. Jeśli wszak prześledzimy lata w których była pisana, możemy zauważyć, że w ostatnim dziesięcioleciu powstało zdecydowanie mniej utworów instrumentalnych niż w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych. Kompozytor sięgał po najróżniejsze gatunki instrumentalne. Napisał dwa kwartety smyczkowe (w roku 1974 i 1988, oprócz wspomnianego wcześniej Quartetto Piccolo), szereg utworów fortepianowych, m.in. Elegie, Hymn, Nostalgię czy dwie sonaty fortepianowe. Ma w swym dorobku również tria fortepianowe (Epitafium, Dramat) oraz utwory na instrumenty solowe, głównie smyczkowe. W latach osiemdziesiątych powstały Trzy postludia czy Sonata na wiolonczelę i skrzypce. Sylwestrow komponuje również symfonie. Jak dotąd, stworzył siedem numerowanych dzieł w tym gatunku [premiera VIII Symfonii odbyła się 25 maja 2015 roku – przyp. red.]. W 1963 roku powstała I Symfonia, dwa lata później II Symfonia na flet, perkusję, fortepian i orkiestrę smyczkową. W 1968 roku w Darmstadt odbyła się premiera III Symfonii "Eschatofonia" pod dyrekcją Bruno Maderny. Po dziesięciu latach przerwy skomponował IV Symfonię na instrumenty smyczkowe i dęte blaszane. Sylwestrow bywa porównywany do Gustava Mahlera. Niemiecki muzykolog Herbert Glossner wstęp do VI Symfonii napisanej w latach dziewięćdziesiątych opatrzył tytułem: „Czas stracony – ponownie zyskany czas”. Skrzypek i dyrygent Gidon Kremer swe wzmianki o Sylwestrowie zaczyna od słów: „W poszukiwaniu zaginionego czasu”. W wypowiedziach tych nie ma przesady. W muzyce Sylwestrowa ważny jest czas, cierpliwość, która nieraz zostaje wynagrodzona – chociażby wyjątkowymi melodiami, tak dla niego ważnymi. Liryzm, od samego początku poszukiwany i wypracowywany przez kompozytora, staje się wręcz jego obsesją, a medytacyjny charakter jego utworów to znak rozpoznawczy późniejszego stylu twórczości, obejmującego głównie lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte. Słyszymy to chociażby w V i VI Symfonii (1980, 1984), Sonacie skrzypcowej Post scriptum (1991), orkiestrowej Metamuzyce (poemat symfoniczny) czy w końcu we wspomnianym na początku Requiem for Larissa.



W ostatnim dziesięcioleciu Sylwestrów komponuje małe formy na składy kameralne, preferując raczej instrumenty smyczkowe i jeszcze bardziej zwracając w nich uwagę na aspekt melodii. Powraca do gatunków chóralnych. Teksty wybiera pod wpływem natchnienia, wtedy, gdy uważa, że słowa same „proszą się” o muzykę, będącą naturalnym przedłużeniem tekstu poetyckiego. U Sylwestrowa tak już chyba jest. Nic nie dzieje się przypadkiem...

 

„Szczęśliwość” – Sylwestrow używa tego słowa nader często. Chyba do żadnego innego twórcy nie pasuje ono tak, jak właśnie do niego. Totalna wolność, swoboda twórcza, życie tylko i wyłącznie dla muzyki, skromność i prostota. Trochę jak w jego utworach. Lubi powtarzać, że muzyka nie jest jego zawodem, więc nie przyjmuje zamówień na swoje utwory. Liczy się tylko czysta pasja tworzenia. Niby banał, ale mnie ten banał bardzo poruszył. Czyż nie o to w tym wszystkim chodzi...?

Comments


bottom of page