
A jak Ad Matrem
Pierwsza muzyczna modlitwa Góreckiego. Do Matki. Górecki po raz pierwszy wprowadził w swój świat mistyki i sacrum, ukazał towarzyszące mu całe życie tęsknotę i rozpacz. Po raz pierwszy pokazał, że w sztuce istnieje dla niego nie tylko człowiek, ale także Bóg. Spójny i bardzo emocjonalny obraz muzyczny przepełniony jest symboliką cyfr i motywów dźwiękowych.
B jak Bolesław Szabelski
Przyjaźń? To za słabe słowo. On był moim jedynym nauczycielem muzycznym, jedynym! Bezsporna szorstkość słowna i brak dyplomacji w relacjach z innymi, być może to tak zbliżyło mistrza i ucznia.
C jak Czernica
Piękna to ziemia, bliska sercu. Niezapomniana. Aż żal bierze, że my nie TAM. Błagam. Proszę. Pilnujcie tej ziemi. Dbajcie o tę ziemię. Szanujcie tę ziemię.
D jak dom rodzinny
Rydułtowy wywoływały u Góreckiego skrajne emocje – z jednej strony czuł głęboki żal z powodu ciężkiego dzieciństwa naznaczonego chorobami, wojną, chłodem panującym w domu. Z drugiej – jakąś niezdefiniowaną dumę, że to właśnie tutaj się wychował, tu dorastał, z tej ziemi pochodził.
E jak Epitafium op. 12
Kompozycja którą zadebiutował na Warszawskiej Jesieni w 1958r. Napisany w tydzień na zamówienie Andrzeja Markowskiego, zanotowany wyłącznie lewą ręką, z powodu prawej unieruchomionej w gipsie. Rozpoczynając przygodę z Warszawską Jesienią, Górecki jeszcze nie wiedział, że na 36 edycjach festiwalu zabrzmi 30 jego kompozycji (12 z kompozycji zostanie prawykonanych w ramach festiwalu). Henryk Mikołaj Górecki 3 w kolejności z polskich autorów najczęściej wykonywanych podczas festiwalu, wyprzedzony jedynie przez Lutosławskiego i Pendereckiego.
F jak folklor
Muzyka jako fizjologiczna część ludzkiego istnienia. Górecki zafascynowany był góralskim muzykowaniem. Zarówno muzyka jak i ludzie, wśród których znalazł bliskiego przyjaciela Andrzeja Bachledę, stali się jego inspiracją i radością.
G jak Genesis
Cykl utworów dzięki którym kompozytor zaistniał na awangardowej arenie. Wszystkie trzy rozwijają eksperymenty notacyjne i świadczą o radykalnych poszukiwaniach kompozytora na gruncie brzmienia, będących świadomym zdystansowaniem się od idiomu punktualistycznego poprzednich utworów. Górecki powraca tu do ruchu pasm dźwiękowych.
H jak harmonia
Dla mnie najważniejszą rzeczą, najistotniejszą sprawą w każdym moim utworze, jest logiczny ciąg harmoniczny. Mimo że są to te same dźwięki, bo ich w końcu jest niewiele. Harmonia jest dla mnie tym elementem, który mówi mi o wszystkim w danym utworze, charakterze utworu; jest to ten element, który powinien jeden utwór od drugiego odróżniać. Bardzo nie lubię, jeżeli jest ta sama muzyka w jednym i w drugim utworze i tylko zmieniają się tytuły.
I jak inspiracja
Jego muzyka jest odbiciem postawy człowieka, który wie, że współczesność bez respektowania najwyższych wartości i bez wierności człowieczeństwu skazana jest na zagładę. Wyśpiewując chwałę Bogu, (…) ukazuje sacrum, bo wie, że ludzkość za sacrum tęskni, tylko nie zawsze ma odwagę się do tego przyznać. Powraca do prostoty, bo wie, że każda sztuczność oddala od prawdziwej Sztuki. Dlatego w swej muzyce Górecki wznosi na wyżyny wielkości. Ta wielkość – to moc oddziaływania na słuchacza, moc uszlachetniania, dotykania obszarów niedostępnych w obcowaniu z bylejakością otaczającej nas rzeczywistości. [Julian Gembalski]
J jak Jadwiga
Ich pierwsze wspólne wieczory skupiały się wokół muzyki, która budziła się wówczas do życia po wojennej stagnacji i okresie socrealistycznych represji. Chociaż z początku nie wydawało się, że są specjalnie dobrani, „wieloletnią i błogosławioną wojnę” (jak o ich małżeństwie miał w zwyczaju mówić Górecki) prowadzili ponad pięćdziesiąt lat. Jadwiga nauczyła się łagodzić gwałtowny charakter męża, dzięki czemu w gronie przyjaciół zyskała żartobliwe miano „świętej Jadwigi”.
K jak Kronos Quartet
David Harrington (dyrektor artystyczny Kronos Quartet) po wysłuchaniu III Symfonii wiedział, że musi namówić Góreckiego na napisanie kwartetu. Pomimo wielu rozmów przeprowadzonych na ten temat, osiągnął swój cel. Fascynacja usłyszaną muzyką zaowocowała długoletnią i owocną współpracą, a powstałe kompozycje dedykowane były właśnie Kronos Quartet. Zespół z San Francisco wykonujący zróżnicowaną muzyką od jazzu po utwory witalistyczne lub minimalistyczne był pierwszym interpretatorem kwartetów Góreckiego.
L jak liczby
Wszechobecne w twórczości Góreckiego. Zapisywane na przypadkowych kartkach bądź szkicach utworów. W kompozycjach kształtujące zarówno formę jak i przebiegi frazowe, a w warstwie symbolicznej kodujące ważne dla niego daty związane m.in. z życiem jego mamy.
Ł jak łzy
Zarówno te wylewane w samotności, gdy zapadał się w rozpaczy i żalu, jak i te spontaniczne w chwilach wzruszenia, których się nie bał. Pojawiały się w ważnych dla niego chwilach w życiu, tak jak podczas prawykonania Beatus vir i rozmowy z Papieżem.
M jak mistrz
Górecki wzorem swojego mistrza (Szabelskiego) nie przeprowadzał zajęć, a raczej odbywał spotkania. Swoją postawą szczególnie w czasach nacisków politycznych stanowił przykład wierności własnym poglądom i służeniu prawdzie dla kolejnych pokoleń. Wykształcił pokolenie znaczących dla kultury śląskiej kompozytorów, wśród który znaleźli się m.in. Eugeniusz Knapik, Andrzej Krzanowski i Rafał Augustyn.
N jak nieustępliwość
Upór i bezkompromisowość. „Był w swoich reakcjach szczery jak dziecko. Proste gesty, często okraszone dosadnym słowem, były nagminne” (Eugeniusz Knapik)
O jak operacje
Liczne i towarzyszące Góreckiemu od najmłodszych lat przez całe życie, zawsze opatrzone ogromnym cierpieniem.
P jak prostota
W życiu jak i w muzyce.
Uczciwość, charakteryzująca Góreckiego w każdym bez wyjątku okresie jego twórczości, uchroniła go przed eksperymentem dla eksperymentu, przed sztuką dla sztuki. We wszystkim, co robił w kolejnych dziełach – z powrotem do prostoty i tonalności włącznie – pozostawał sobą, dążąc od przekazania prawdy o sobie i swoim świecie (Julian Gembalski)
R jak religijność
Głęboka i prosta religijność, „niezakłamana, czysta, polegająca na pełnym oddaniu się Bogu”.
S jak Szymanowski
W latach czterdziestych po raz pierwszy zetknął się z jego muzyką i już wtedy wiedział, że przepadł na dobre. Szymanowski był objawieniem. Oczyszczeniem z miejskiego brudu, lekiem na strach o przyszłość. Słyszał w jego mazurkach te góry, dosłownie słyszał ich grę. Nie była wydumana ani sztuczna, tylko prawdziwa i żywa, a przy tym w jakiś sposób mistyczna, jak Kościół.
Ś jak Śląsk
Z pokolenia na pokolenia, z dziada pradziada, z tego chłopskiego pnia ja pochodzę, ze Śląska. Rodowity Ślązak z ziemi rolniczej, nie przemysłowej, zawsze piastowskiej. Zawsze to było polskie. Ale to mniej ważne – chodzi o granice, które sztucznie przesuwano w lewo, w prawo, w górę, w dół… Mieszkaniec był mieszkańcem i jego mózgownicy granica nie zmieniała.
T jak Tatry
Ucieszył się jak dziecko, kiedy odkrył tę prawdę. Że w górach gra wszystko, od wiatru po wodę. Że jak chałupę budorze stawiają, taką góralską, drewnianą, to jak te toporzyska śmigają i siekiery tłuką, to jakbyś basami rżnął! Tak wszystko huczy. Najpiękniejszy zakątek na ziemi.

U jak uczelnia
Akademia Muzyczna w Katowicach z którą związany był większość życia. Początkowo jako student, pracownik, w końcu rektor. Stołek rektorski przysporzył mu wiele zmartwień i ukazał jak trudne było kierowanie tego typu placówką w PRL-u. Nie ugiął się władzy, pozostał uczciwy i wierny swoim poglądom. Został odsunięty ze stanowiska z powodu niewygodnych dla władzy przekonań oraz przyjęcia z rąk kardynała Karola Wojtyły zamówienia na utwór dla uczczenia 900. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Stanisława.
W jak wojna
Poranna msza 1 września 1939 w kościele pod wezwaniem Świętego Jerzego. Upał łagodził kojący chłód świątyni. Podczas komunii świąt nagle zatrzymał się w miejscu. Huk, który wstrząsnął miastem, ogłuszył ludzi zgromadzonych przy ołtarzu. Wojna.
Z jak ziemia
Było w niej coś, w ziemi w ogóle, co budziło respekt z jednej strony, a z drugiej – poruszenie. Słowo „ziemia” miało dla Góreckiego szczególne znaczenie. Nawet wymawiał je inaczej, z jakąś czułością, nostalgią, z zaangażowaniem. Lubił wziąć parę grudek do ręki, poczuć fizycznie, poobracać w palcach. Podchodził do niej bardziej jak chłop niż jak filozof albo naukowiec. Nie zastanawiał się, czy w jej skład wchodzi taki czy inny materiał. To było raczej jak słońce i deszcz – po prostu ziemia, i już. Dla niego kompozytor był właśnie jak ten chłop – brał garść dźwięków i… Wzruszało go to.
Comments